niedziela, 18 listopada 2012

We mgle, wieczorem.




Spacery we mgle, z aparatem.
Uciekanie od problemów, od siebie. Zapominanie, przypominanie. Powracający zapach szpitala, ryk zepsutej kanalizacji, zimne, syczące świetlówki. Angry Birds, skandynawskie kryminały i godziny w bezruchu. Udawanie przed samym sobą, że jest wszystko w porządku. Szlochanie w wymiętoloną poduszkę.

czwartek, 25 października 2012

Kostniejąc.






Wieczór. Ból głowy, ten najgorszy, tuż za oczami.
Zimna herbata, brudząca wielki kubek. Wieje, kropi. Łatwiej tak myśleć, pod kocem, na fotelu, w balkonowych drzwiach, oddzielonych od reszty mieszkania przydługą firanką. Jeszcze tylko zapętlona Grimes i można siedzieć godzinami.
Ludzie na ulicy, tak samo dziwni. Tak samo zwyczajne bloki, przy Tamce czy gdziekolwiek indziej.

czwartek, 28 czerwca 2012

Podobno nad morzem.








Wakacje. Kot Hipokryta, Spacery w deszczu, książki, morze, morze, morze.
"Bieguni" Terakowskiej, "Wszystko czerwone" Chmielewskiej i "Widnokrąg" Myśliwskiego. Do tego gorące kakao. Obrzydliwie słodkie, parzące w język. Pusta plaża, uparcie wbijany, samotny parawan w jaskrawe koniki morskie i ryby. No i Ula. Bo jak bez Uli wakacje.
Tylko tęskno, bardzo tęskno. Więc minuty trwają wieczność. Kto by pomyślał, że czas tak lubi zwalniać
w niewłaściwych momentach.