Wieczór. Ból głowy, ten najgorszy, tuż za oczami.
Zimna
herbata, brudząca wielki kubek. Wieje, kropi. Łatwiej tak myśleć, pod
kocem, na fotelu, w balkonowych drzwiach, oddzielonych od reszty
mieszkania przydługą firanką. Jeszcze tylko zapętlona Grimes i można siedzieć godzinami.
Ludzie na ulicy, tak samo dziwni. Tak samo zwyczajne bloki, przy Tamce czy gdziekolwiek indziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz